poniedziałek, 4 lutego 2013

48 Rozdział

Wszyscy byliśmy niecierpliwi,
objąłem prowadzenie bo wiedziałem że Lou nie umie szybko jeździć.
Żadne z nas nie powinno jechać ,
byliśmy tak przerażeni że bałem się,
a ręce trzęsły mi się okropnie.
Już wiedziałem co mogła czuć  Gabi jadąc ze mną do szpitala.
Nikomu nie polecam takiego uczucia , to okropne.
W końcu po nie całych 15 minutach byliśmy na miejscu.
Odpięliśmy pasy i szybko wlecieliśmy do budynku
w którym było sporo ludzi jak i paparazzi.
Widocznie musieli się dowiedzieć o wszystkim.
Nie chcieliśmy aby tu byli , teraz , w takiej sytuacji.
Wypytywali nas co się stało , nawet tego nie wiedziałem.
Ominęliśmy ich szerokim łukiem.
Lekarz nas zauważył i od razu podbiegł do nas z nie ciekawym wyrazem twarzy.
- przyjaciele Niallera? - lekarz wiedząc to tylko się upewniał.
- co z Nim jest?! - wykrzyczała Emi która od razu gdy 
tylko się dowiedziała o wypadku zaczęła płakać i siebie obwiniać.
Nie potrzebnie to robiła,
nawet nie wiadomo do się stało.
Ale na Jej miejscu zachowywałbym się pewnie tak samo,
ale nie chciałem nawet o tym myśleć. 
- nie jest z Nim najlepiej, jest po operacji która była konieczna, leży na łóżku ale naprawdę najlepiej nie jest - powiedział idąc aby
pokazać nam sale w której leży blondyn.
Z każdym krokiem denerwowałem się coraz bardziej.
Czemu to akurat się przytrafiło się mu?!
Z resztą..nikomu nie powinno się takie coś dziać.
Lekarz zostawił nas samych w białym pomieszczeniu,
sam stał w szybie i nie chciał nam przeszkadzać.
Widziałem jak Emi schowała swoją twarz w dłoniach
i od razu podbiegła do Niallera prosząc aby się wybudził.
Wszystkim było nam Jej żal , ale także wszyscy czuliśmy to samo.
Nie mogliśmy patrzeć na biednego chłopaka leżącego na łóżku
podpiętego do wielu aparatur które mu pomagają.
Wszystkim poleciały łzy z policzków,
już nie mówiąc o Emi która miała całą zalaną twarz łzami.
Przytulaliśmy Ją, aby poczuła ciepło i bezpieczeństwo które teraz potrzebuje.
Od kilkunastu minut czułem wibracje ,
to Gabi dzwoniła.
Pewnie tak samo zdenerwowana nie wie co się dzieje,
martwi się o przyjaciela.
Jednak nie miałem do tego głowy,
i musiała to zrozumieć.
I chyba to zrobiła , bo już nie dzwoniła.
Miałem tylko nadzieję że to nie wynik obrazy czy coś w tym stylu.
Patrząc na przyjaciela który był cały zadrapany,
albo zabandażowany , no nie wiem..czułem ból , żal , smutek ,rozpacz.
Ten wypadek był poważny , mógł stracić życie.
Nawet nie chciałem o tym myśleć , to byłby koszmar.
Spojrzałem na Jego oczy , powoli się otwierały.
Aż mnie sprostowało gdy zobaczyłem że Nialler się budzi.
* OCZAMI EMI *
Cały czas trzymałam Jego dłoń w swojej,
prosiłam aby się obudził,
przepraszałam Go za swoje zachowanie.
Teraz rozumiałam , to była nasz pierwsza kłótnia,
pierwsza od tak długiego czasu.
Gabi sama mówiła że nie będzie Ona lekka,
przyzwyczailiśmy się żyć w zgodzie,
dlatego trudne było przeżyć tą kłótnię.
Ale teraz to już nie ważne, 
ważny byłeś Ty.
Teraz byłam mu w stanie wybaczyć po prostu wszystko,
wszystko tylko żeby wrócił do nas cały i zdrowy!
Żeby było jak dawniej , żeby wszystko było dobrze!
Wrócił do mnie..do nas i jeszcze kogoś o kim nie miałeś pojęcia,
nikt nie miał oprócz mnie.
Gdy patrzyłam w podłogę z całą mokrą twarzą,
poczułam jak Jego dłoń się rusza.
Szybko spojrzałam na Nią,
a potem wzrok przeniosłam na Niego.
Powoli ale z trudem i ogromnym bólem otwierał swoje 
piękne oczy , za którymi tak się stęskniłam.
Te niebieskie spojówki,
które zawsze działały na mnie tak samo, zniewalająco
a nogi robiły mi się z waty gdy dłuższy czas na mnie patrzył.
- Niall! - krzyknęłam aby wszyscy mogli zobaczyć że się obudził.
Byłam radosna, to znaczy..
Dalej byłam w rozpaczy ,smutku i żalu. 
Ale gdzieś pojawiła się ta nadzieja, z resztą cały czas Ją miałam.
W ogóle nie doprowadzałam do swojej myśli czarnych scenariuszy!
To się nie mogło wydarzyć!
Jeśli Jego życie by się zakończyło,
jaki miałabym powód aby żyć?
Skoro On jest moim powietrzem , On jest moim życiem.
Bez tlenu , nie mogłabym oddychać.
Widziałam jak Niall otwiera buzię jakby chciał coś powiedzieć,
szybko mu przerwałam.
- Niall , ciii nie możesz nic mówić , leż. - powiedziałam i lekko uśmiechnęłam się przez łzy.
Szczerze?
Dokładnie dalej nie wiedziałam co się stało,
wiedziałam tylko tyle że miał wypadek.
Ale gdzie? z kim? jak?
Na te pytania nie chciałam znać chwilowo odpowiedzi,
chciałam być przy Nim.
Nie mogłam Go opuścić , chociażby na chwilę.
- Kocham W-was - jednak musiał coś powiedzieć , uparciuch.
Z trudem to wymówił, 
jednak te słowa dały ciepło mojemu sercu i osobną łzę.
Po chwili aparatury zaczęły piszczeć,
nie wiedziałam co się  dzieje,
patrzyłam przerażonym wzrokiem tak jak pozostali.
Do pomieszczenia wpadli lekarze którzy kazali nam wyjść.
Nie chciałam tego robić , zaczęłam krzyczeć.
Dławiłam się łzami, prosta pikająca linia była jak cios w serce.
Cios w serce!? było jakby ktoś na żywca zaczął mnie ćwiartować,
ostrzelać , wyrywać serce.
Przyjaciele pomogli mi wyjść , ale ja dalej się wyrywałam.
Nie mogłam Go teraz zostawić!
Potrzebował mnie , a ja Jego!
Harry wyprowadził mnie zewnątrz,
teraz miałam z Nim kontakt tylko przez szybę,
a raczej nie miałam bo pozioma kreska dalej buzowała.
Po prostu nie mogłam , nie mogłam na to patrzeć co Oni mu robić.
Zjechałam po ścianie a pozostali mocniej płacząc tak samo.
* MOIMI OCZAMI *
Nie mogłam wytrzymać,
to wszystko mnie przerastało!
Harry nie odbierał , okey zrozumiałam że nie chce gadać,
że sytuacja jest ciężka.
Ale Nialler to mój przyjaciel,
ja musiałam wiedzieć co z Nim jest.
Byłam już w drodze , wiedziałam gdzie jest sala na której
powinien leżeć Niall.
Tommy'ego miałam na ręku, dzięki Bogu spał.
W oddali zauważyłam przyjaciół
którzy płaczący siedzą na Ziemi i
próbują uspokoić swoje nerwy.
Ich miny nie były ciekawe , bałam się.
- co się stało!? - powiedziałam patrząc na Nich,
a potem przenosząc wzrok na szybę.
Szybko łzy także i mi przeniosły w oczy
i już po kilku sekundach kapały gdzieś na podłogę.
Zauważyłam Nialla którego reanimują.
Nikt nie mógł wydusić z siebie słowa, to okropne.
Boże , ale przecież to nawet nie możliwe!
Świat nie byłby taki sam bez każdemu z moich przyjaciół!
Nie wiedziałam nawet co o tym myśleć,
nie chciałam o tym myśleć!
Usiadłam obok płaczących , sama należałam do Nich.
Teraz zdałam się tylko na lekarzy...
musieli mu pomóc!
Harry przejął ode mnie Tommy'ego widząc że już nie wytrzymuję.
Nie widzieliśmy co się dzieje,
ponieważ szybę zasłonili roletami.
To dało nam jeszcze więcej płaczu , rozpaczy i bólu.
Mojego uczucia , to co teraz czułam
nie było w stanie nic opisać.
Pozostali wyglądali podobnie , sami nie wiedzieli co czują.
Ale najbardziej było mi żal Emi w którą siedziałam wtulona.
Nie musiałam długo czekać
a moja bluzka była zalana Jej łzami.
Przytuliłam Ją mocniej, musiała być dzielna
i być dobrej myśli.
W takiej chwili jak ta człowiek dużo myśli.
Myśli o Jego życiu , co zrobił i jak Ono się skończy?
Ale teraz nie było ważne moje myślenie i moje życie.
Ważny był Horan , tam na sali który walczy o życie.
Z pomieszczenia wyszedł lekarz.
Nie miał On żadnej miny, był bez wyrazu.
Z czego nie mogłam wyczytać co się tam w ogóle stało.
Wszyscy stanęliśmy na baczność , ja z Harrym pomogliśmy Emi.
Całe życie przebiegło przed moimi oczami,
tylko moimi?
Nie miałam pojęcia , nie umiałam czytać w myślach
jednak niekiedy przydaję się to bardzo.
Z niecierpliwością czekaliśmy na tą cholerną odpowiedź.
Każda setna sekunda działała na nasze nerwy.
Jak w takiej chwili może nas tak długo trzymać!?
Ale nie , On nie trzymał nas tak długo.
Po prostu ja za szybko myślałam , w wyniku nerwów.
Naprawdę ujrzałam Go jakoś przed sekundą,
ale myśli nie mogę opanować.
- no co z Nim?! - Emi już nie wytrzymywała.
Baliśmy się najgorszego , 
ale nie myślałam o tym , nie dopuszczałam mojej myśli tak strasznej.
Poczułam swoje ramię , 
za Nim się obejrzałam byłam wtulona w Hazzę.
Czekaliśmy na tą cholerną odpowiedź, z nadzieją.
Z nadzieję która była , i musiała się spełnić.
Twarz lekarza dalej nie wyrażała żadnego uczucia,
a w tym momencie potrzebowała Go.
Może bym szybciej ustaliła co jest za Nim by coś powiedział.
Tak , miałam ochotę walnąć o coś mocno.
Po prostu nie wytrzymywałam tego napięcia!
- a więc...  / Tori x
~~~~~~~~~~~~~~~
Hahah ! 
uwielbiam trzymać Was w takim napięciu 
i kończyć w takiej akcji gdzie chce się szybkiej odpowiedzi! :D
Mam ponad 50 wyświetleń pod poprzednim postem jest tylko 5 komentarzy ._.
No ale trudno , warto pisać chociażby dla jednej <3
Kocham że wchodzicie tu i czytacie moje wypociny.
Naprawdę sprawia mi to ogromną radość,
a to że mogę się tym jeszcze dzielić jeszcze większą <3
Blog istnieje dzięki Wam , Kocham Was! 
Oczywiście rozdział kolejny dodam zaraz jak tylko się ogarnę
bo dopiero co wstałam i zabieram się do pisania! xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz