czwartek, 31 stycznia 2013

39 Rozdział

* OCZAMI HARREGO *
Te ostatnie zdanie zadało mi mocny ból w serce,
czułem jak umieram..jak odchodzi całe
szczęście , miłość , sens życia.
Co ja najlepszego zrobiłem?! - pytałem się w myślach.
Gdybym tylko mógł cofnąć czas!
Nie zrobiłbym takiej głupoty.. 
Boże jaki ja jestem głupi!
Moje oczy widziały Ją , wybiega z pomieszczenia..
moje oczy które już nie mają dla kogo widzieć.
Serce które już nie ma dla kogo bić , bije szybciej.
Łzy które teraz będą częstym przypadkiem,
zleciały mi z oczu kropla po kropli.
Ale co ja gadam?! - skarciłem swoje wcześniejsze myślenia.
Przecież Ona musi do mnie wrócić!
Będę się starał , nie mogę tego tak zostawić.
Gdy się ocknąłem ,
zważając że wszyscy obecni tam na mnie patrzą
wybiegłem za Gabi.
Było już ciemno , co było dla mnie trudnością.
Widziałem że poszła w lewą stronę.
Od razu skierowałem się tak samo.
Łzy mazały mi drogę której praktycznie nie widziałem.
- Gabi! - wołałem biegnąc za Nią, nie robiąc przerwy.
* MOIMI OCZAMI *
Sama nie wiem czemu to powiedziałam,

to był czas w którym zadawałam sobie pytanie :
' a co by było gdyby...? '

Ale nie mogłam tak postąpić.
Nie mogłam mu od razu wybaczyć,
nie mogłam od razu rzucić mu się na szyję bo mnie przeprosił.
Chciałam zobaczyć czy to w ogóle ma sens ,
czy On się będzie starał abym do Niego wróciła.
Z rozmyśleń na ten temat wyrwał mnie
bardzo dobrze znany mi głos.
Wołał moje imię , obróciłam się wiedząc że to Harry.
Dzieliło nas jakieś 50 metrów ,
chłopak cały czas biegł.
W głosie słyszałam smutek i płacz.
W jednej chwili auto które wyjechało za Nim skłoniło moją uwagę.
Przyglądałam mu się ,
obserwowałam jak jedzie,
a gdy był już nie daleko Hazzy ocknęłam się.
- przecież auto zaraz w Niego wjedzie! - powiedziałam sama do siebie,
po czym bez wahania krzyknęłam :
- Harry uważaj!
Nagle po prostu nie miałam czym oddychać.
Serce mi zamarło ,
nie wiedziałam co się stało.
Natychmiast pobiegłam na miejsce zdarzenia.
Pan z auta wysiadł broniąc się że Go nie widział ,
że przeprasza , że co się mu stało.
Ale nie to miałam w głowie.
Nie to mnie obchodziło , nie przeprosiny tego kierowcy.
Szybko gdy byłam już coraz bliżej klęknęłam przy Hazzie
który leżał bezbronnie na ulicy.
- niech pan dzwoni po karetkę! - powiedziałam wściekłym głosem,
widząc że zamiast dzwonić gościu się nad sobą użala.
- Harry , Harry , słyszysz mnie?! odpowiedz coś! -
Zrobiłam tak że Harry miał głowę na moich kolanach.
Trzymałam mocno Jego rękę która słabła co kilka sekund.
- Gabi , kocham Cię - powiedział ledwie wysławiając się.
- Harry , mów do mnie , mów cały czas, proszę - prosiłam chłopaka.
- zimno mi jest , wróć do mnie , proszę - mówił cały czas tak jak Go o to prosiłam.
- już jedzie karetka , trzymaj się - powiedziałam całując Jego dłoń.
Lekarze kazali mi się odsunąć od chłopaka ,
zabrali Go na to coś.
- mogę też jechać? - spytałam ze łzami.
Dostałam pozwolenie.
Od razu siadłam przy Harrym i dalej trzymałam Jego dłoń.
Gdybym wiedziała przynajmniej w jakim jest stanie!
Boże..głupia ja! czemu wybiegałam!
Cały czas obwiniałam siebie.
Zadzwoniłam do Emi mówiąc aby przyjechali do szpitala,
nie miałam głowy do tego aby
mówić do dokładnie się stało.
Ale widziałam jak była przerażona tą całą sytuacją.
Gdy byliśmy na miejscu Harry leżący na łóżku i lekarze
gdzieś skręcili , a mi kazali tu czekać.
Nie miałam siły nawet usiąść na krześle,
cała trzepałam się z nerwów.
Nikt nie wychodził..byłam coraz bardziej wściekła,
obwiniałam się coraz bardziej.
Zjechałam po ścianie na dół
i zanurzyłam swoją głowę w dłoniach.
- Gabi! Gabi! - usłyszałam znajomy głos.
Podniosłam zapłakaną twarz , był to Zayn
- co jest!? gdzie jest Harry?! - spytał się Lou.
Nie miałam ochoty mówić , pokazałam palcem na pomieszczenie.
- co się stało!? powiedz coś! - wyrazy twarz przyjaciół były
coraz bardziej podobne do mojej.
Opowiedziałam im to wszystko , 
dławiłam się łzami.
Nienawidziłam się.. po prostu nienawidziłam.
Czekałam tak szlochając po cichu w kącie.
Podszedł do mnie Louis który zatrzymał swoją dłoń na moim ramieniu.
- Gabi , nie obwiniaj się - powiedział.
- jak mam tego nie robić , gdybym nie wybiegła Harry by za mną nie pobiegł i nie byłoby tego co jest teraz! - powiedziałam płacząc jeszcze bardziej.
Momentalnie zrobiło mi się słabo ,
Lou widząc to krzyknął aby przynieśli wodę.
Po kilku sekundach mogłam się napić.
- dobrze się czujesz?- spytała zmartwiona Emi.
Kiwnęłam głową na znak że tak.
W końcu wyszedł lekarz , nie wiem czy Jego uśmiech dało się opisać.
- i co?! - spytałam zdziwiona dziwnym wyrazem twarzy lekarza.
- to cud że mu się nic nie stało! lekko poturbowany , kilka siniaków..nic więcej!
Powiedział łącząc dłonie w klask.
Ulżyło mi , po prostu mogłam spokojnie odetchnąć.
Nie wiem czy moje szczęście i radość można było opisać.

- można do Niego wejść? - spytałam z lepszą twarzą.
Lekarz upuścił głowę na znak że tak.
- tylko śpi , możliwe że nawet nie będzie pamiętam niczego - powiedział
po czym wszedł młody lekarz razem z Nami.
Od razu chwyciłam klamkę i nacisnęłam na Nią.
Moim oczom ukazał się Harry leżący na łóżku,
podpięty do kilku aparatur.
Stanęłam w drzwiach kryjąc buzię w dłoniach.
Wzięliśmy wszyscy krzesła i usiedliśmy obok Niego.
Ja usiadłam najbliżej i trzymałam Jego dłoń.
Widząc jak Harry się rusza , co pewnie zaraz się obudzi 
obmyśliliśmy śmieszny plan.
W końcu , otworzył swoje piękne zielone oczy.
* OCZAMI HARREGO *
Słysząc jakieś głosy , mimo że było trudno,

udało mi się otworzyć oczy.
Zobaczyłem jakieś białe pomieszczenie,
nie za bardzo wiedziałem gdzie jestem.
- gdzie ja jestem? - spytałem bez świadomości.
Natknąłem się na znajome mi twarze i twarz Gabi..
wyglądała tak przejęta , ślicznie wyglądała.
- nic nie pamiętasz? - spytał po chwili Zayn.
Ale co mam pamiętać?
- Harry , miałeś wypadek. Auto Cię potrąciło - powiedziała Gabi na którą popatrzyłem.
Penetrowałem Ją wzrokiem ,
zatrzymując się na Jej ramionach na 
których były położone czyjeś dłonie.
Spojrzałem do góry , był to jakiś obcy, młody chłopak.
- kto to jest? - postanowiłem się spytać.
Nie było mi fajnie patrzeć na Gabi i tego fagasa.
- Harry , to mój mąż. Leżysz w śpiączce już 2 lata - powiedziała, jakby to było dziwne że o niczym nie wiem.
Ale stop.. jak to mąż?! jak to dwa lata?! alej jak to mąż?!
Moje oczy zdawały się zaraz wyjść z orbity.
Po prostu poczułem mocne ukłucie w sercu,
a oczy zaszły łzami.
Nie mogłem w to uwierzyć..
straciłem tyle czasu , to nie tak miało być.
Miałem ochotę się rozpłakać , 
i już prawie to zrobiłem gdy zauważyłem jak Zayn wybucha śmiechem.
- hahaahha , przepraszam ale nie wytrzymałem - powiedział dalej się śmiejąc.
Uniosłem jedną brew nie wiedząc o co chodzi.
Po chwili wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
Wkurzyłem się , ponieważ nie wiedziałem co się dzieje.
- jestem doktor Bethany - rękę podał mi mężczyzna wcześniej udawanym mężem Gabi.
Po prostu poczułem ulgę.
Popatrzyłem w sufit zamykając oczy i dziękują Bogu.
- to nie było śmieszne! -w końcu zwróciłem się do rozbawionych gości.
- przepraszam , nie mogliśmy się powstrzymać - powiedziała śmiejąc się Gabi.
Oczywiście że Jej przebaczę , zawsze.
- too , ile tu jestem tak na serio? - spytałem mając nadzieję że już mnie nie okłamią.
- nie dawno przyjechałeś , jest po północy. - powiedział Lou.
Mój uśmiech znowu zagościł na twarzy.
W tamtej chwili naprawdę się zastanawiałem..
przeraziłem się..
tego uczucia nie polecam nikomu.
Ale coś przykuło moją uwagę.
Widząc twarz Gabi , 
wyczytałem z Niej że naprawdę się bała.
Bała się o mnie i to cholernie.
Nawet nie wiecie jak mnie to ucieszyło..
Co znaczy że jeszcze jestem dla Niej kimś ważnym.
Jednak zrobiło mi się smutno,
bo przypomniałem sobie coś.
Przypomniałem sobie cały wypadek , całą dzisiejszą noc.
Ponieważ gdy leżałem tam na jezdni,
gdy prosiłem Ją kilka razy żeby wróciła , że Ją kocham..
odwracała temat , że karetka już jedzie , że wszystko będzie dobrze.
Ale czemu się dziwie?
Narozrabiałem.
Chciałem dobrze , a wyszło jak zwykle.
Ale drugi raz nie popełnię tego samego błędu.
Ósemka przyjaciół widząc to w moich oczach,
że chciałbym porozmawiać z Nią sam na sam,
powiedziała jakieś wymówki przez co wyszli.
Widziałem zaniepokojenie w oczach Gabi.
- Gabi - zacząłem mówić , ale przerwała Mi.
- Harry nie możesz dużo mówić , oszczędzaj się proszę - powiedziała,
jednak w tej sprawie nie miałem zamiaru Jej słuchać.
- czemu zawsze mi przerywasz? gdy leżałem na jezdni , zamiast mi odpowiedzieć mówić że karetka już jedzie i tym podobne..uciekasz od tego , czemu? - spytałem z dołem.
- Harry , powinieneś wiedzieć że Ci nie wybaczę od razu. Zraniłeś mnie , przez głupie ' przepraszam ' nie rzucę Ci się na szyję - powiedziała.
Miała racje , sam bym tak zrobił.
Aby atmosfera się rozluźniła zmieniłem temat.
* MOIMI OCZAMI *
Harry chyba zrozumiał , wiedział już co i jak.
W głębi serca cieszyłam się,
bo to oznaczało że jestem dla Niego ważna i chce się starać.
Ale na zewnątrz nie pokazywałam tego uczucia.
Zmienił atmosferę na milszą zmieniając temat.
Śmialiśmy się jak dawniej , jak Ci przyjaciele.
* OCZAMI HARREGO *
Gabi była chyba zadowolona

i cieszyła się że zmieniłem temat.
Zacznę od początku , zrobię wszystko aby znowu była moja,
aby do mnie wróciła.
Zaczęliśmy gadać i śmiać się.
Śmiać się na zewnątrz , 
chodź w głębi byłem bardzo smutny że Ona jeszcze nie jest moja.
Że ktoś może mi Ją jeszcze odbić ,
że na razie to tylko moja przyjaciółka..
To mnie tak bolało.
Po niedługim czasie dołączyła do nas reszta.
Teraz wszyscy wspominaliśmy jakieś dni
i śmialiśmy się z tego.
* MOIMI OCZAMI *
Non stop czułam na swoim ciele wzrok Harrego.
Niby słuchał , ale patrzył tylko na mnie.
I chyba każdy tu obecny
zorientował się.
Widziałam jak patrzyli po sobie i chichotali po nosem.
Mimo że tak wiele mnie z Nim wiąże , wiązało..
czułam się dziwnie , niekomfortowo.
Na szczęście wybawił mnie lekarz,
który jak tylko wszedł nasze wzroki przeniosły się na Niego.
- widzę że Pan jest już w dobrej formie , wypisujemy Pana - powiedział z uśmiechem wychodząc.
Chyba po każdej buźce w pomieszczeniu
można było zauważyć ulgę , uśmiech.
Może sobie z tego niektórzy nie zdają sprawy..
ale to wszystko mogło potoczyć się inaczej.
Na szczęście , dziękowałam Bogu.
- pomożesz mi wstać? - spytał się mnie Harry , 
a że byłam sama ponieważ Oni poszli się dopytywać
o coś lekarzy , nie miałam innego wyboru.
Chwyciłam chłopaka za dłonie i pociągnęłam w moją stronę.
* OCZAMI HARREGO *
Tak , specjalnie to wymyśliłem.

W końcu trzeba było jak najszybciej działaś
i robić pierwsze kroki.
Poprosiłem aby mi pomogła wstać.
Gdy chwyciła moje dłonie ciarki przeszły moje ciało.
Znowu czułem się jak wtedy,
kiedy miałem Ją blisko , była tylko moja.
Powoli udawało mi się wstać,
właściwie to mogłem zrobić to sam, ale chyba rozumiecie.
Specjalnie przechyliłem się do przodu że wpadłem Jej w ramiona.
Aby nie była na mnie zła,
odchyliłem się od razu jako że zrobiłem to przez przypadek.
Dalej używała perfum które Jej kupiłem
co sprawiło we mnie ogromną radość.
* MOIMI OCZAMI *
Gdy Harry już wstał kiwnął się do przodu,

stracił równowagę przez co wpadł mi w ramiona.
Poczułam Jego woń perfum
i poczułam przyjemne mrowienie w brzuchu.
Miałam ochotę Go tak mocno do siebie przytulić,
jednak się opanowałam.
Chłopak też , bo od razu zaczął mnie przepraszać że to nie chcący.
Gdy wszyscy się zebraliśmy mogliśmy udać się do wyjścia.
Byłam zdziwiona bo jeszcze nie dawno Harry 
miał problem ze wstaniem , a teraz chodził normalnie na luzie
lekko tylko utykając na lewą nogę.
Zaśmiałam się sama do siebie , to słodkie.
- może dzisiaj zanocujecie u nas? - zaproponował Liam patrząc na nas.
- oo , właśnie! - powiedziała z radością Emi.
Miałam co do tego wątpliwości,
gdzie miałabym spać?
Przecież nie z Harrym, chociaż tęskniło mi się za tym.
Dlatego popatrzyłam na Niego ,
On chyba zrozumiał bo od razu powiedział :
- too ja będę spać na kanapie - powiedział z uśmiechem patrząc na mnie.
- niee , wykluczone - zaprotestowałam - śpisz u góry ja śpię na kanapie - powiedziałam.
- nie bo to jest nie wygodne - zaprotestował jakby to było coś okropnego.
- no właśnie , dlatego nie będziesz na Nim spał - dalej się droczyliśmy.
- jesteś gościem , powinnaś mieć najlepsze miejsce - powiedział z miną jakby wygrywał.
- kiedyś tam mieszkałam ,mam takie same prawa co Ty - wystawiłam mu język.
- i tak śpisz na górze - powiedział patrząc w podłogę.
- no dobra , więc skoro żadne z nas nie odpuści obydwoje tam śpimy - przyjaciele popatrzyli na mnie z wielkim bananem na twarzy,
a Harry przeniósł wzrok słysząc moją wypowiedź
z podłogi na mnie,
w Jego oku pojawiła się iskierka.
Przed szpitalem było mnóstwo reporterów , dziennikarzy ,
paparazzi jak i fanek
którzy dowiedzieli się o wypadku,
ale chcieli znać więcej szczegółów.
Jednak odetchnęli z ulgą widząc Harrego chodzącego 
o własnych siłach.
Odpuściliśmy sobie reporterów i wsiedliśmy od razu do limuzyny
która była już wcześniej zamówiona przez Niallera.
Po ponad 20 minutach byliśmy na miejscu.
Przed moimi oczami ujrzałam znajomą willę
w której przeżyłam niezapomniane chwile 
mojego do tamtej pory wspaniałego życia.
Liam otworzył kluczem drzwi.
Weszliśmy wszyscy do środka zdejmując z siebie ciepłe
kurtki , płaszcze i buty.
- jutro , a właściwie dzisiaj się jeszcze zabawimy bo jest już po północy , ale teraz idźmy spać - powiedział Zayn klaszcząc w dłonie.
Wszyscy wiedzieliśmy że to dobry pomysł.
Pary pokierowały się do sypialni chłopaków,
a ja jeszcze myślałam co zrobić.
- no chodź - powiedział Harry bez żadnych emocji.
Ale znałam Go na tyle dobrze,
że wiedział że w środku rozpiera Go energia.
Znowu przed moimi oczami ten pokój
w którym przeżyłam niezapomniane noce.
Przez chwilę się tu rozglądałam , jakbym nie była tu od roku.
- więc mam spać na podłodze? - ocknęłam się po słowach Harrego.
- co? niee! - od razu zaprotestowałam.
- no to razem śpimy na łóżku? - zaczął te swoje cwaniackie uśmiechy.
Nic nie powiedziałam tylko się zaśmiałam.
- śpimy jak przyjaciele - powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
Jego uśmiech zszedł z twarzy ,
jednak widziałam że dalej Go ma bo już tyle ' osiągnął '.
Poszłam do łazienki przebrać się.
Harry dał mi swoją o wiele za dużą białą koszulę.
Pachniała Jego perfumami którymi się zaciągnęłam
będąc jeszcze w łazience.
Rozczesałam na noc porządnie włosy i
wyszłam z łazienki do salonu.
Harry z zachwytem patrzył na mnie i siedział przed laptopem.
- co robisz? - spytałam normalnie.
- odpowiadam na pytania co robiłem w szpitalu i takie tam - powiedział z uśmiechem.
- o tej godzinie się już śpi a nie siedzi na twitterze - zaśmiałam się.
- taa , to mam Ci przypomnieć co robiliśmy kiedyś o tej godzinie? - zagryzł jedną wargę , wiedziałam o co mu chodzi.
- bardzo śmieszne - powiedziałam z ironią kładąc się na łóżko.
On też już odłożył sprzęt
i wszedł pod ciepłą kołdrę.
Patrzyliśmy w gwiazdy , wszystkie pięknie lśniły.
Aby uniknąć jakiś nieciekawych rozmów powiedziałam od
razu że idę spać.
Znowu spałam , w naszej sypialni , z Nim.
Jednak jako przyjaciele..
Byłam ciekawa jak potoczą się kolejne dni. / Tori xx
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tralalalala ;D
no to mamy ;D
idę tylko coś zjeść i piszę kolejny rozdział ^^
Ja... bez kitu , w tym miesiącu zaczęłam pisać i już 39 rozdział!
Jestem z siebie dumna XD
ale nie tak bardzo jak z Was *-*
Kocham <3

3 komentarze:

  1. oni muszą znów być parą ! ;D
    Bardzo fajny rozdział ale troche smutny bo zostali ''przyjaciólmi'' :c
    ONI MUSZĄ BYĆ PARĄ ! :)
    POZDRAWIAM I CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ <333

    OdpowiedzUsuń
  2. ah. rozdział wspaniały jak zawsze. :) czekam na kolejny.!

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z kom vickey :)
    nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń